Tata zabrał mnie na stołówkę. Tam zamówił dla mnie kotlet schabowy, ziemniaki, i surówkę, jednak w ogóle nie chciało mi się jeśc. Po pierwsze bo wciąż męczyły mnie ciążowe mdłości, a po drugie bo myślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Arek, Aśka teraz doktor Malinowski. Dosłownie ktoś próbuje mi zniszczyc życie. Albo... nam! Nagle zerwałam się z miejsca. Nareszcie wszystkie kawałki układanki zaczęły do siebie pasować. Tylko nie wiedziałam do końca czy dobrze.
-Tato możesz dac mnie i Mikołajowi ochronę? Właśnie coś mnie olśniło.
-Co cię olśniło córeczko?
-Nie powiem, dopóki mnie i Mikołajowi nie dasz ochrony.
-A jaki mam dac powód?
-Hmm myślę że wystarczy powód że w ciągu miesiąca zaatakowali nas aż trzy razy.
Tata poszedł zadzwonić a ponieważ nudziło mi się na stołówce to zaczęłam gładzić swój, jeszcze płaski brzuszek. Bardzo cieszyłam się że zostanę matką i myślę że Mikołaj czuł to samo. Po dziesięciu minutach podeszła do mnie pani Zosia. Oj jak dawno ja jej nie widziałam.
-Witaj Olu. Coś dawno cię nie widziałam - powiedziała.
-Ja także bardzo długo pani nie widziałam. Prawie pani nie poznałam.
-No nie mów że aż tak mi zmarszczek przybyło? -zaśmiałyśmy się oboje.
-A czemu nic nie jesz Olu? Nie smakuje ci?
-Nie, po prostu niedobrze mi się robi.
-Mam nadzieję że to nie na widok mojego jedzenia -znowu śmiech.
-Nie pani Zosiu, po prostu jestem w ciąży i strasznie mnie modli jak coś zjem.
-No przecież wiem, wiem. Tylko jednego nie wiem: kto jest ojcem twojego dziecka, bo nikt mi tego nie chce powiedzieć?
-Mikołaj -pogładziłam się po brzuchu.
-Mikołaj? Od zawsze wiedziałam, że do siebie pasujecie i kiedyś będziecie razem. No ale wracam do swoich obowiązków, bo chyba twój tata wraca. Trzymaj się i przede wszystkim niech twój maluszek trzyma.
-Dziękuję, nawzajem.
-Dziękuję -i tyle panią Zosie widziałam. Całkiem miło się gawędziło nie powiem, jednak trzeba było wrócić do obowiązków.
-No ochrona załatwiona. Nie powiem było ciężko ale tą bitwę wygrałem ja -powiedział bardzo dumny z siebie ojciec. -To co cię wtedy olśniło?
-Pamiętasz jak zatrzymywaliśmy Aśkę i Arka?
-No pamiętam.
-Mieli na rękach tatuaże przedstawiające jakiegoś gościa i napis: sługa Kaprala. Taki sam tatuaż miał dr. Malinowski. Musimy przepytać szybko przepytać Aśkę i Arka. Oni muszą coś wiedzieć o tym Kapralu.
Tak jest chodziło mi głównie o tatuaż. Kim jest tajemniczy kapral? Czemu próbuje nam rozpieprzyć życie? Te pytania kotłowały mi się w głowie, aż do przesłuchania. Arka przesłuchiwał Krzysiek a Aśke Emilka.
-Dobra zapytam się jeszcze raz -powiedział Krzysztof. -Kto to jest Kapral?
-A ja kolejny raz odpowiadam: Kapral to jest kolega ze studiów. Po jednej z imprez zażartował sobie i zrobił mi tatuaż z swoją podobizną.
-Czy ty masz mnie za kompletnego idiote? Myślisz że uwierzę w twoją głupią bajeczkę?
-Myślę że tak.
-Przyznaj się, Kapral to twój przełożony. Zgadłem?
-Nie Kapral to mój kolega ze studiów. Ile razy mam to powtarzać?
-Dopóki się nie przyznasz dla kogo pracujecie.
Podobno przez dwie godziny Krzysiek prosił, błagał a potem nawet groził, że dostanie wyższą karę, ale nawet to nie pomogło. Emilka przesłuchiwała Joannę nie dużo krócej od Krzyśka ale tak jak u Arka: to kumpel ze studiów i koniec kropka. Widocznie już wcześniej umówili się na taką wersje wydarzeń, gdyby coś poszło nie tak. Ale ja już po pół godzinie byłam taka zmachana, że pojechałam do domu. Czułam tak, jakby to nie był pierwszy miesiąc, tylko już co najmniej ósmy. Poszłam spać. "Może jutro będą nowe fakty" pomyślałam przez snem. Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, coś koło czwartej, ponieważ śnił mi sie koszmar i nie mogłam dalej zasnąć. Śnił mi sie Mikołaj. To że go mordują. Postanowiłam o tym nie myśleć tylko zrobić poranną toaletę. Po ubraniu się, wykąpaniu, zjedzeniu śniadania dochodziła już 8:00. "Długo mi to zajęło" pomyślałam sobie i nagle usłyszałam jak dzwoni telefon. Tata.
-Ola? -usłyszałam jego podekscytowany głos. -Słuchaj mamy nowe fakty.
-Jakie?
-Złapali dr. Malinowskiego.
-Za to co zrobił może pójść siedzieć na co najmniej dziesięć lat -powiedziałam.
-Nooo ale nie to jest najlepsze.
-Co jest najlepsze? No mów bo umieram z ciekawości -powiedziałam i przewróciłam oczami.
-Najlepsze w tym wszystkim jest to że Artur wygadał dla nas, troszkę kim jest niejaki Kapral.
-No iii? Kto to jest?
-Nooo narazie znamy tylko imię: Aleksander.
-Tylko tyle? Ja myślałam że ustaliliście już jego nazwisko, adres, numer telefonu i numer buta -powiedziałam sarkastycznie.
-Ok córuś, nie bądź sarkastyczna, na pewno po czasie któryś sypnie. A ciebie posyłam na urlop. Co ty na to?
-Hmm w sumie to dobry pomysł i odpoczne sobie i odwiedzę Mikołaja.
-Dobrze Ola ja już muszę kończyć. Pa.
-Okej papa.
Pożegnałam się z tatą i rozłączyłam się. Obejrzałam jeszcze trochę telewizję, jakiś kanadyjski serial, nic co warto zapamiętać. Spojrzałam na zegarek. 9:00. "Trzeba się powoli zbierać do Mikołaja" pomyślałam. Wyszłam z domu i miałam nadzieję że tym razem nic złego mi sie nie stanie. Pojechałam samochodem, ale cały czas wydawało mi sie ze jestem śledzona. Po drodze do szpitala zadzwoniłam do Mikusia i poinformowałam go że jadę do szpitala. Mężczyzna bardzo się ucieszył i powiedział że ma dla mnie niespodziankę. Powiedział że spotkał starą znajomą i chciałby żebym ją poznała. Dojechałam a uczucie śledzenia przeszło jak z nut. Nie mogłam się doczekać aż wpadnę Mikołajowi w ramiona. Gdy weszłam zaskoczyłam się bardzo...
Przepraszam za moją nieobecność ale tyle problemów ostatnio miałam że niekiedy nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Ale spokojnie byłam u lekarza i już wszystko w porządku :)
1. Co tak zaskoczyło Aleksandrę?
Świetne opowiadanie:) nie mam pojęcia co tak zaskoczyło Ole. Mam nadzieję, że już wszystko w porządku i będziesz dodawała opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetne opowiadanie:) nie mam pojęcia co tak zaskoczyło Ole. Mam nadzieję, że już wszystko w porządku i będziesz dodawała opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam