poniedziałek, 7 marca 2016

1.16. Pierwsza kłótnia, pierwsze pogodzenie i koleżanka Mikołaja

Zobaczyłam tam Mikołaja jak trzymał jakąś seksowną blondynkę za rękę! Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Nie myślałam że Mikołaj może być aż takim... takim... po prostu nie miałam słów na niego! Podeszłam do nich i krzyknęłam:
-A więc to jest ta twoja koleżanka tak? Chyba kurwa do łóżka!
I wybiegłam szybko z sali. Usłyszałam jeszcze jak ta jego koleżanka mówi:
-A tej co się stało?
I krzyki Mikołaja, jednak na nie, nie zwracałam wcale uwagi
Pojechałam do domu i tam się już na dobre rozryczałam. Cały czas myślałam nad tym dlaczego Mikołaj mógł mi takie coś zrobić. Oczywiście bez przerwy do mnie dzwonił, jednak ja nie chciałam w ogóle z nim rozmawiac i każde połączenie odrzucałam. Kiedy kolejny raz zadzwonił telefon chciałam odruchowo odrzucic, ale zobaczyłam na wyświetlaczu "tata" i jednak odebrałam mimo tego że w ogóle nie chciałam z nikim gadac. Pomyślałam że może są jakieś nowe sprawy dotyczące Kaprala. Szybko się uspokoiłam i powiedziałam:
-Cześc tato.
-Hej Ola. Ty płakałaś? -kurde jednak się zorientował.
-Nie wydaje ci się. A dlaczego dzwonisz? Jakieś nowe fakty o Kapralu? -szybko zmieniłam temat.
-Płaczesz przez Mikołaja? Wiedziałem że tak będzie! Wiedziałem...
-Tato możesz przestac? Nawet jeśli to przez Mikołaja to nie powinno cię to interesowac! Pa -i szybko się rozłączyłam, nie dając mu nawet dojśc do słowa.
Wyłączyłam telefon i zasnęłam.
Obudziłam się po około dwóch godzinach i od razu włączyłam telefon. I to był mój błąd bo od razu zalała mnie fala nieodebranych połączeń. Czterdzieści od Mikołaja i dziesięc od taty. Postanowiłam oddzwonic do taty.
-Halo tato?
-Ola? Matko boska, ale mnie wystraszyłaś! Już miałem wysyłac po ciebie patrol, bo bałem się że coś ci się stało!
-Spałam.
-Mikołaj dzwonił. Powiedział że naskoczyłeś na niego i na jego przyjaciółkę Annę.
-A chcesz wiedziec co on z nią robił?
-No co? Całowali się?
-Nie...
-Przytulali się?
-On ją za rękę trzymał!
-No i co z tego? A ty nigdy nie trzymałaś za rękę przyjaciółki/przyjaciela?
-No trzymałam.
-I co? I ktoś do was mówił że jesteście razem?
Zaniemówiłam.
-Tato... Ja... Przepraszam.
-To nie mnie przepraszaj tylko jedź do szpitala przeprosic Mikołaja.
-Dobrze już jadę -powiedziałam i rozłączyłam się. Wyrobiłam się z ubieraniem i make-upem w mniej niż pięc minut i szybko pobiegłam do samochodu. Wbiegłam do szpitala i natychmiastowo poleciałam do sali, do mojego ukochanego.
-Mikołaj!- rzuciłam mu się w ramiona. -Przepraszam cię.
-Nie mnie przepraszaj tylko Anię. Wiesz jak jej się przykro zrobiło, jak ty na mnie i na nią zaczełaś wrzeszczeć? 
-Domyślam się.
Nagle do sali weszła Ania.
-Masz mi coś do powiedzenia? -powiedziała z wyraźną wyższością, jakbym była dzieckiem złamanym na gorącym uczynku.
-Nie będziesz do mnie mówiła w ten sposób! -krzyknęłam.
-Mikołaj, daj nam chwilkę, muszę sobie z Olą pogadać na osobności -powiedziała przymilnym głosem Ania.
-Okej. Ehh te babskie plociuchy -powiedział pod nosem. Jednak nie wiedział jednego: te "babskie plociuchy" miały być istnym zamachem na mnie!
-Słuchaj mnie gówniaro. Mikołaj nie jest z tobą na poważnie, nie kocha cię. Myślisz że zakochał by się w takiej małej suce jak ty?
-Ale...
-Nie przerywaj mi jak do ciebie mówię kurwa! Pamiętaj, Mikołaj będzie mój i tylko mój, a nie jakiejś małej dziwki. O i to na do widzenia -przywaliła mi z całej siły w oko. -Nara.

Heej znowu mnie nie było hehe ale juz wracam z nowym opowiadaniem.

Pytanka:
1. Jak myślicie? Mikołaj zdradzi Ole z Anną?
2. Co sądzicie o zachowaniu Anki?
3. Czy ciąża Oli wytrzyma?

sobota, 20 lutego 2016

1.15. Bezowocne poszukiwania niebezpiecznego bandyty.

Tata zabrał mnie na stołówkę. Tam zamówił dla mnie kotlet schabowy, ziemniaki, i surówkę, jednak w ogóle nie chciało mi się jeśc. Po pierwsze bo wciąż męczyły mnie ciążowe mdłości, a po drugie bo myślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Arek, Aśka teraz doktor Malinowski. Dosłownie ktoś próbuje mi zniszczyc życie. Albo... nam! Nagle zerwałam się z miejsca. Nareszcie wszystkie kawałki układanki zaczęły do siebie pasować. Tylko nie wiedziałam do końca czy dobrze.
-Tato możesz dac mnie i Mikołajowi ochronę? Właśnie coś mnie olśniło.
-Co cię olśniło córeczko?
-Nie powiem, dopóki mnie i Mikołajowi nie dasz ochrony.
-A jaki mam dac powód?
-Hmm myślę że wystarczy powód że w ciągu miesiąca zaatakowali nas aż trzy razy.
Tata poszedł zadzwonić a ponieważ nudziło mi się na stołówce to zaczęłam gładzić swój, jeszcze płaski brzuszek. Bardzo cieszyłam się że zostanę matką i myślę że Mikołaj czuł to samo. Po dziesięciu minutach podeszła do mnie pani Zosia. Oj jak dawno ja jej nie widziałam.
-Witaj Olu. Coś dawno cię nie widziałam - powiedziała.
-Ja także bardzo długo pani nie widziałam. Prawie pani nie poznałam.
-No nie mów że aż tak mi zmarszczek przybyło? -zaśmiałyśmy się oboje.
-A czemu nic nie jesz Olu? Nie smakuje ci?
-Nie, po prostu niedobrze mi się robi.
-Mam nadzieję że to nie na widok mojego jedzenia -znowu śmiech.
-Nie pani Zosiu, po prostu jestem w ciąży i strasznie mnie modli jak coś zjem.
-No przecież wiem, wiem. Tylko jednego nie wiem: kto jest ojcem twojego dziecka, bo nikt mi tego nie chce powiedzieć?
-Mikołaj -pogładziłam się po brzuchu.
-Mikołaj? Od zawsze wiedziałam, że do siebie pasujecie i kiedyś będziecie razem. No ale wracam do swoich obowiązków, bo chyba twój tata wraca. Trzymaj się i przede wszystkim niech twój maluszek trzyma.
-Dziękuję, nawzajem.
-Dziękuję -i tyle panią Zosie widziałam. Całkiem miło się gawędziło nie powiem, jednak trzeba było wrócić do obowiązków.
-No ochrona załatwiona. Nie powiem było ciężko ale tą bitwę wygrałem ja -powiedział bardzo dumny z siebie ojciec. -To co cię wtedy olśniło?
-Pamiętasz jak zatrzymywaliśmy Aśkę i Arka?
-No pamiętam.
-Mieli na rękach tatuaże przedstawiające jakiegoś gościa i napis: sługa Kaprala. Taki sam tatuaż miał dr. Malinowski. Musimy przepytać szybko przepytać Aśkę i Arka. Oni muszą coś wiedzieć o tym Kapralu.
Tak jest chodziło mi głównie o tatuaż. Kim jest tajemniczy kapral? Czemu próbuje nam rozpieprzyć życie? Te pytania kotłowały mi się w głowie, aż do przesłuchania. Arka przesłuchiwał Krzysiek a Aśke Emilka.
-Dobra zapytam się jeszcze raz -powiedział Krzysztof. -Kto to jest Kapral?
-A ja kolejny raz odpowiadam: Kapral to jest kolega ze studiów. Po jednej z imprez zażartował sobie i zrobił mi tatuaż z swoją podobizną.
-Czy ty masz mnie za kompletnego idiote? Myślisz że uwierzę w twoją głupią bajeczkę?
-Myślę że tak.
-Przyznaj się, Kapral to twój przełożony. Zgadłem?
-Nie Kapral to mój kolega ze studiów. Ile razy mam to powtarzać?
-Dopóki się nie przyznasz dla kogo pracujecie.
Podobno przez dwie godziny Krzysiek prosił, błagał a potem nawet groził, że dostanie wyższą karę, ale nawet to nie pomogło. Emilka przesłuchiwała Joannę nie dużo krócej od Krzyśka ale tak jak u Arka: to kumpel ze studiów i koniec kropka. Widocznie już wcześniej umówili się na taką wersje wydarzeń, gdyby coś poszło nie tak. Ale ja już po pół godzinie byłam taka zmachana, że pojechałam do domu. Czułam tak, jakby to nie był pierwszy miesiąc, tylko już co najmniej ósmy. Poszłam spać. "Może jutro będą nowe fakty" pomyślałam przez snem. Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, coś koło czwartej, ponieważ śnił mi sie koszmar i nie mogłam dalej zasnąć. Śnił mi sie Mikołaj. To że go mordują. Postanowiłam o tym nie myśleć tylko zrobić poranną toaletę. Po ubraniu się, wykąpaniu, zjedzeniu śniadania dochodziła już 8:00. "Długo mi to zajęło" pomyślałam sobie i nagle usłyszałam jak dzwoni telefon. Tata.
-Ola? -usłyszałam jego podekscytowany głos. -Słuchaj mamy nowe fakty.
-Jakie?
-Złapali dr. Malinowskiego.
-Za to co zrobił może pójść siedzieć na co najmniej dziesięć lat -powiedziałam.
-Nooo ale nie to jest najlepsze.
-Co jest najlepsze? No mów bo umieram z ciekawości -powiedziałam i przewróciłam oczami.
-Najlepsze w tym wszystkim jest to że Artur wygadał dla nas, troszkę kim jest niejaki Kapral.
-No iii? Kto to jest?
-Nooo narazie znamy tylko imię: Aleksander.
-Tylko tyle? Ja myślałam że ustaliliście już jego nazwisko, adres, numer telefonu i numer buta -powiedziałam sarkastycznie.
-Ok córuś, nie bądź sarkastyczna, na pewno po czasie któryś sypnie. A ciebie posyłam na urlop. Co ty na to?
-Hmm w sumie to dobry pomysł i odpoczne sobie i odwiedzę Mikołaja.
-Dobrze Ola ja już muszę kończyć. Pa.
-Okej papa.
Pożegnałam się z tatą i rozłączyłam się. Obejrzałam jeszcze trochę telewizję, jakiś kanadyjski serial, nic co warto zapamiętać. Spojrzałam na zegarek. 9:00. "Trzeba się powoli zbierać do Mikołaja" pomyślałam. Wyszłam z domu i miałam nadzieję że tym razem nic złego mi sie nie stanie. Pojechałam samochodem, ale cały czas wydawało mi sie ze jestem śledzona. Po drodze do szpitala zadzwoniłam do Mikusia i poinformowałam go że jadę do szpitala. Mężczyzna bardzo się ucieszył i powiedział że ma dla mnie niespodziankę. Powiedział że spotkał starą znajomą i chciałby żebym ją poznała. Dojechałam a uczucie śledzenia przeszło jak z nut. Nie mogłam się doczekać aż wpadnę Mikołajowi w ramiona. Gdy weszłam zaskoczyłam się bardzo...

Przepraszam za moją nieobecność ale tyle problemów ostatnio miałam że niekiedy nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Ale spokojnie byłam u lekarza i już wszystko w porządku :)

1. Co tak zaskoczyło Aleksandrę?

czwartek, 4 lutego 2016

1.14. Nowe odkrycie

Oddałam herbatę i co się okazało? Było w niej prawie dziesięc gram bardzo silnych środków nasennych. Już pięc gram może powalic dorosłego mężczyznę. Wiedziałam jedno: muszę jak najszybciej zabrac Mikołaja od tego psychopaty, bo nie wiadomo co on następnym razem wymyśli. A przede wszystkim muszę zgłosic to na policję. I tak: najpierw złożyłam wniosek o  przeniesienie do innego szpitala a potem od razu na policję. Zanim pokazałam odznakę to nikt nie chciał nawet zobaczyc tego wniosku, a jak pokazałam to od razu zmiękli. Na urzędników trzeba miec jednak sposób hehe. Na policji poszło już bez większych problemów bo prawie wszystkich już tam znałam. Przesłuchiwali mnie Mieszko i Krzysiek. Powiedziałam im wszystko: o tym jak mnie molestował i gdyby nie pielęgniarka, to najprawdopodobniej skończyło by to się nawet gwałtem i o tym że próbował otruc Mikołaja. Po prawie dwóch godzinach mogłam wreszcie pójśc do domu, jednak nie poszłam albowiem ojciec mnie wezwał do gabinetu. Zapukałam a kiedy usłyszałam tubalne "wejśc!" mogłam wchodzic.
-Co się stało tato?
-Czy to prawda że Artur Malinowski próbował cię -przełknął ślinę. -Zgwałcic?
-Nie, aż tak źle to nie było. Za to z Mikołajem mogło byc dużo gorzej gdyby wypił specjalni przyrządzoną przez niego herbatkę.
-A to menda. A takim kiedyś był fajnym kolegą. ale całe szczęście że tobie... i Mikołajowi nic się nie stało.
-To ty znasz w ogóle dr. Malinowskiego?
-Taaa jeszcze pięc lat temu kolegowaliśmy się. Ale on wyjechał do Ameryki, robic wielką kariere. I co z tego wyszło? Gówno, że tak powiem.
-Tato ja już pójdę -powiedziałam bo od tej opowieści zaczęło mi się robic słabo.
-Wszystko dobrze Olu? Strasznie słabo wyglądasz. A może przespałabyś się u mnie?
-Nie no co ty nie będę cię wykorzystywac. Po prostu muszę zaczerpnąc świeżego powietrza.
-Jadłaś coś dzisiaj w ogóle? -zapytał.
-Nie.
-No to postanowione. Idziemy na obiad.
Tata zabrał mnie na stołówkę. Tam zamówił dla mnie kotlet schabowy, ziemniaki, i surówkę, jednak w ogóle nie chciało mi się jeśc. Po pierwsze bo męczyły mnie ciążowe mdłości, a po drugie bo myślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Arek, Aśka teraz doktor Malinowski. Dosłownie ktoś próbuje mi zniszczyc życie. Albo... nam!

środa, 3 lutego 2016

1.13. Szpital, dr. Malinowski i strach o Mikołaja.

W tej samej chwili usłyszałam krzyk a wręcz mogłabym powiedzieć że wrzask Mikołaja. Trwało to może ułamki sekund. Podniosłam się i zobaczyłam Mikołaja leżącego na ziemi, trzymającego się za brzuch. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż w tej samej chwili przyjechała karetka i policja. Od razu chciałam pojechać w karetce do szpitala, jednak policjant, którym na szczęście okazał się być Krzysiek, tak mnie zagadał, że karetka odjechała. Zdążyłam tylko zapytać się do jakiego szpitala mojego chłopaka zabierają. Od razu chciałam tam jechać, Krzysiek i Emilka zgodzili się mnie podwieźc do szpitala, ponieważ musieli jeszcze przesłuchać Mikołaja. Musiałam chwilkę pomyśleć nad tym co się właściwie stało. To że tych bandziorów nasłała Aśka było niemal pewne i to od razu powiedziałam dla Krzysztofa tak samo, jak to dlaczego to zrobiła. Sekundy ciągnęły się jak godziny, minuty jak lata w drodze do szpitala a ja wciąż nie wiedziałam co z moim mężczyzną i ojcem mojego dziecka. Gorszy strach w moim życiu przeżyłam chyba tylko wtedy, kiedy potrzelili mojego tate. Jednak tata nie był ojcem mojego dziecka i mężczyzną mojego życia! W końcu jednak dojechaliśmy do szpitala. Od razu podeszłam do recepcji i zapytałam się:
-Przepraszam gdzie leży Mikołaj Białach?
-A czy pani jest kimś z rodziny? -zapytała się recepcjonistka.
-Tak, Mikołaj jest ojcem mojego dziecka -niemal mogłam usłyszeć jak Emilka odwraca się do Krzyśka i puszcza mu oczko. Odwróciłam się. Nie chyba mi sie przesłyszało. Nagle jak w zwolnionym tempie, zobaczyłam jak wiozą Mikołaja na salę operacyjną. Natychmiast pobiegłam do niego. Dotknęłam jego ręki, ale zaraz pielęgniarka mi ją wyszarpała i syknęła, bo powiedzeniem tego nazwać nie można:
-Idź do pokoju lekarzy. Tam ci wszystko powiedzą.
Zapukałam do drzwi. Weszłam i zobaczyłam bardzo miło wyglądającego lekarza, który był najwięcej pięć lat starszy od Krzyśka.
-Dzień dobry ja jestem dziewczyną Mikołaja Białacha. Jak z nim jest? Czy wszystko z nim będzie okej?
-Powiem pani że nie jest aż tak kolorowo. Nóż przebił płuco, może nawet nie przeżyć operacji.
Nagle poczułam jak robi mi się słabo.
-Proszę pani nic pani nie jest?
-Jestem w ciąży -to zdążyłam powiedzieć zanim zemdlałam. Po dłuższym czasie obudziłam się i poczułam czyjąś dłoń na swojej dłoni. Miałam nadzieję że to tylko głupi sen i że zaraz obudze się w łóżku z Mikołajem i że to on mnie za rękę trzyma. Jednak kiedy otworzyłam oczy ukazała mi się biel. Byłam w szpitalu. Nagle usłyszałam czyjś głos. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam pojąć skąd. Odwróciłam się powoli w stronę skąd wydobywał się ten anielski, czysty głos. To był głos tego lekarza który przeprowadzał ze mną wywiad odnośnie Mikołaja i to on trzymał mnie za rękę! Natychmiast wyrwałam mu moją dłoń.
-Co z Mikołajem? -zapytałam przestraszona.
-Ale tak z grubej rury Olu? Nawet nie powiesz mi dzień dobry?
-Co z moim dzieckiem? -byłam coraz bardziej przerażona albowiem Artur, jak odczytałam z jego plakietki był coraz bliżej i bliżej.
-Z dzieckiem wszystko w porządku -wyszeptał mi do ucha. -A tym starym zgredem się nie przejmuj. Zajmiemy się nim.
Byłam zbyt słaba by w ogóle bronić się przed Arturem. Nagle jak to zbawienie wpadła pielęgniarka, najprawdopodobniej z tabletkami, i spytała się go:
-Yyy? Panie Malinowski? Co pan robi?
-I proszę na siebie uważać i oddychać jak dla pani przed chwilą pokazałem.
Pielęgniarka i doktor wyszli z gabinetu a ja wiedziałam, że na tej sali nie mogę pozostać ani minuty dłużej. Wyszłam z mojego pomieszczenia tortur i postanowiłam znaleźć Mikołaja, choćbym nawet miała... No nie wiedziałam co było gorsze od nie znalezienia Mikołaja. Poszukiwania postanowiłam zacząć od recepcji.
-Przepraszam gdzie tu znajdę Mikołaja Białacha?
-Pani jest kimś z rodziny? -już mnie tymi pytaniami wkurzali ale jednak odpowiedziałam:
-Tak jestem w ciąży z Mikołajem. Co z nim jest?
-Pan Mikołaj jest już po operacji.
-A czy -przełknęłam śline. -Wszystko z nim w porządku?
-W jak najlepszym!
-A może mi pani w takim razie powiedzieć gdzie on leży? -odechnęłam z ulgą.
-W sali pooperacyjnej. Pani pójdzie tym korytarzem prosto, w prawo i potem w lewo. Tylko proszę go za bardzo nie męczyc. Jest jeszcze słaby.
Poszłam tak jak pani z recepcji mi kazała. Po drodze oczywiście się zgubiłam, więc zajęło mi to dwa razy dłużej, a nie chciałam pytac się nikogo bo wydawało mi się że każdy lekarz, każda pięlegniarka to doktor Malinowski. W końcu jednak doszłam do sali na której leżał Mikołaj i weszłam tam.
-Hej słonko -powiedziałam.
-No hej. Popatrz jak mnie pociachał -odsłonił koszulkę i pokazał ranę na brzuchu.
-Auc! To cię musi strasznie bolec?
-Nie no co ty. Jestem na prochach nic mnie już nie boli.
-Całe szczęście. Ej słuchaj a był u ciebie dr. Malinowski? -zapytałam przestraszona, bo bałam się że jemu ten psychopata też mógł coś zrobic.
-A kto to jest?
-Taki wysoki, szczupły, brunet kojarzysz?
-A tak był, przed chwilą wyszedł. Dał mi o tą herbatkę -i pokazał kubek z jeszcze gorącym napojem.
-Nie mów że się tego napiłeś?
-Nieee jeszcze nie zdążyłem. A co moja Misia też chce się napic hehe.
-Daj mi to. To może byc trucizna. Lepiej żebyś tego nie pił.
-Jaka trucizna? O czym ty mówisz?
-Czy nie wydaję ci się dziwne że to lekarz a nie na przykład pielęgniarka daję ci herbatkę i to nie w porze posiłków? -powiedziałam wszystko na jednym tchu.
-No trochę dziwne.
Pożegnałam się z Mikołajem i szybko wyszłam z sali. Postanowiłam że niezwłocznie oddam próbkę herbaty do analizy.


Hehe w końcu nowe opowiadanie. Dawno mnie tu w sumie nie było.

1. Co sądzicie o zachowaniu dr. Malinowskiego?
2. Czy Ola ulegnie Arturowi?
3. I czy w herbacie znajdą się ślady trucizny?

czwartek, 28 stycznia 2016

1.12 Aśka na komendzie i napad na moją osobę.

W końcu poszliśmy do pokoju przesłuchań. Na fotelu siedziała Asia, moja była przyjaciółka, chociaż tak naprawdę sama nie wiedziałam czemu była.
-Aśka?
Wyjrzała na korytasz i zapytała pierwszego lepszego policjanta, którym na szczęście okazał się być Jacek:
-Przepraszam, czy nie macie innych policjantów? Ja nie chcę z nimi prowadzić rozmowy.
-Przykro mi, ale pozostałe patrole są na mieście. Musi się pani przemęczyć z posterunkową Wysocką i aspirantem Białachem.
-Proszę -złapała Jacka za mundur i coś mu wyszeptała do ucha.
-Przepraszam, czy pani mi właśnie proponuję łapówkę?
-Nie no co pan. To tylko propozycja zmiany patroli.
-Nie, nie mogę się na to zgodzić to nieetyczne. Tym bardziej nie zgodzę się na żadną zmianę patroli. Będzie pani przeprowadzać z nimi wywiad czy się to pani podoba, czy nie -powiedział zdenerwowany Jacek i szybko odszedł.
-Ciekawe co ta baba mu zaproponowała, ze tak szybko uciekł -wyszeptał Mikołaj.
-Nie wiem ale chyba nic dobrego -odszepnęłam. W momencie, kiedy ja szeptałam to do Mikołaja, Aśka odwróciła i wydarła się:
-Co mnie obgadujesz szmato? Mało już łez przez ciebie wylałam?
-Proszę uważać na słowa, bo zaraz panią zakuję w kajdanki -powiedział Mikołaj.
-Nie interesuje mnie to. Zdradziłaś mnie i Arek też.
-Cco?
-Taak dobrze słyszysz. Widziałam cię z Arkiem przed komendą. Pocałowaliście się. Teraz się nie wykręcisz.
-Przepraszam, ale pani zgłasza to zawiadomienie czy mam panią zamknąć na dołek? -powiedział, już widocznie zły, Mikołaj.
-Tak, tak oczywiście zgłaszam.
-Napierw poproszę o dowód.
Mikołaj spisał wszystkie dane z dowodu.
-Dziękuję. Teraz proszę wszystko mi opowiedzieć. To znaczy jak się nazywa narzeczony, w co był ubrany, czy, w dniu zaginięcia, jakoś inaczej się zachowywał.
-Nazywa się Arek Młynarczyk. W dniu zaginięcia był ubrany w...
-Przepraszam, ten Arek Młynarczyk co siedzi u nas w areszcie? -przerwał jej, Mikołaj.
-Jak to? Za co go zamknęli?
-Proszę pani, to pani nic nie wie? Pani chłopak pobił i próbował zgwałcić moją partnerkę Ole Wysocką.
-To nie możliwe. Ona na pewno coś zmyśla.
-Nic nie zmyśla, bo widziałem to ja i oprócz nas pięciu antyterrorystów. Wszyscy to mogą potwierdzić.
-To nie możliwe -powtórzyła Joanna -Jeszcze tego pożałujesz szmato. Po tych słowach szybko opuściła pokój przesłuchań. Wróciła jeszcze na moment żeby zapytać się Mikołaja czy i kiedy może odwiedzić Arka i tyle ją widziałam. Wciąż byłam zaskoczona zachowaniem Asi, jednak w pełni ją rozumiałam. Nie wiedziałam jak ja bym zareagowała gdybym dowiedziała się że mój facet przytulał lub całował jakąś inną laskę.
-Yyy? Czy ktoś mi może wytłumaczyć o co jej chodziło? -zapytał się zdziwiony Mikołaj.
-Szczerze? Ja sama tego nie wiem.
-A ja mam to wiedzieć?
Opowiedziałam mu pokrótce jak wyglądała nasza rozmowa tejże nocy. Mikołaj tylko kiwał głową. W końcu postanowił się odezwać:
-Noo rzeczywiście jej reakcja była z lekko przesadzona. Ale przyznaj na jej miejscu zachowałabyś się podobnie.
-Na jej miejscu to przede wszystkim zapytałabym obydwu stron jak się do tego odnoszą.
Po służbie Mikołaj został jeszcze chwilę na komendzie. Miał jeszcze jakieś tam papiery do wypełnienia a nie chciał ich zostawiać na następny dzień. Szłam właśnie ulicą do mojego domu, kiedy zaczepił mnie jakiś przechodzień. Prosił najpierw o jedzenie, kiedy odmówiłam o pieniądze a kiedy powiedziałam, że nie mam przy sobie wyciągnął z kieszeni nóż. Zaczął mi nim grozić i mówić że mnie zabije. Co mogłam zrobić? Próbowałam uciec, wtedy za moimi plecami pojawiło się dwóch typowych dresów. Powiedzieli że jak nie dam im szmalu to zabiją mnie i całą moją rodzinę. Wszystkich znają, wiedzą że mój ojciec pracuje na komendzie. Wiedzą że jestem policjantką i że mój chłopak jeździ ze mną w patrolu. A końcu jeden z mężczyzn złapał mnie za gardło.
-Jak nie podobroci, to po złości -syknął i wziął nóż od gościa.
-Zaraz zniszczymy twoją śliczną buźkę. Już nie będziesz podrywać zajętych facetów -powiedział drugi z łepków.
Darłam się na całe gardło kiedy ostry nóż powoli, ale nieubłaganie zbliżał się do mojej twarzy.

piątek, 22 stycznia 2016

1. 11. Pogadanka z ojcem, obiad i niespodziewany gość w pokoju przesłuchań.

Na samym początku chciałabym wyjaśnić i przeprosić za ten brak opowiadań w ostatnim czasie. Nie będę kłamać złapałam ostatnio takiego lenia że... na dodatek te problemy narastaja. Ale mam nadzieję ze będzie dużo komentarzy które zachęcą mnie do dalszego pisania :) Więc bez zbędnego gadania, zapraszam do opowiadania.

Następnego dnia, tata wezwał mnie do siebie do gabinetu. Nie wiedziałam o co w ogóle chodzi, ale wkrótce miałam się dowiedzieć.
-Wejść! -krzyknął komendant, po moim zapukaniu.
-Cześć tato, wzywałeś mnie?
-Tak pewnie siadaj.
Usiadłam.
-O co chodzi? -zapytałam.
-Powiem prosto z mostu. Jesteś z Mikołajem?
-Dobra, nie będę zmyślać. Prędzej czy później to i tak się wyda.
-Czyli jednak łączy cię z twoim dowódcą, coś więcej niż tylko przyjaźń?
-Tak tato jesteśmy parą, ale...
-Słuchaj Ola dostałem dzisiaj do skrzynki anonimowy list. Może chciałabyś go przeczytać?
'Uważaj na Białacha i swoją córkę. Kręcą coś ze sobą.' Tak brzmiała tresc anonimu.
-I jak ty się do tego odniesiesz?
-Tato ja...
-Słuchaj Ola, romanse, szczególnie w takiej pracy jaką my mamy, nie są zbytnio pożądane. Chcesz mieć na głowie BSW? -nic nie odpowiedziałam. -No tak myślałem. Więc jeśli nie chcesz wpędzić w kłopoty starego ojca, to proszę zerwij z Mikołajem.
-Tak tato, ale ja nie mogę z nim zerwać. Kocham go, a poza tym jestem z nim w ciąży -ostatnie słowo wypowiedziałam prawie niedosłyszalnym szeptem.
-Coooo? Jeszcze na dodatek jesteś w ciąży? -tato złapał się za głowę. -Proszę cię Olu wyjdź muszę to wszystko przemyśleć.
Po prostu wstałam i wyszłam. Nic wielkiego.

Pięć minut później, w radiowozie.
-I co tam chciał stary?
-Pytał się o mój związek z tobą.
-Kto mu powiedział??
-Dostał jakiś anonim.
-Jaki anonim?
-Nie wiem -Mikołaj spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. -No pisało w nim: "Uważaj na swoją córkę i Białacha. Kręcą coś ze sobą".
-A co stary powiedział?
-00 do 05 -odezwał się przez radio Jacek.
-Uh, no to sobie pogadaliśmy. 05 zgłasza się.
-Jedzcie na ulicę Konwaliową 15/120 podobno doszło tam do kradzieży znacznej kwoty pieniężnej.
-Tylko mam nadzieję że to nie będzie dziesięć złotych -zażartował Mikołaj.
-Nie, podobno to kilka tysięcy. Sprawdźcie to.
Po przyjeździe na miejsce okazało się że babka tą kasę zgubiła i chwilę później okazało się gdzie: leżała za kanapą. Ia nie wiem co ci ludzie mają w głowach: gubią pieniądze a potem myślą ze co? Ze im znajdziemy?
Ogólnie było to pierwsze i ostatnie zgłoszenie do przerwy. Równo o godzinie 14:00 zjechaliśmy na bazę i poszliśmy do naszej stołówki zakładowej. Przywitała nas jak zwykle uśmiechnięta Pani Zosia. Chwilę później zamówiliśmy i zjedliśmy posiłek: Mikołaj trochę ziemniaków, surówkę i małego kotleta mielonego, a ja trzy pyzy z mięsem, pół talerza ziemniaków, wielki schabowy i na końcu pół gara surówki.
-Olu nie za dużo trochę tego jedzenia?
-Mikołaj nie zapominaj, że czy chcę, czy nie muszę jeść teraz za dwojga.
-Aaa no tak. Bo wiesz: zwykle tak mało jadłaś a dzisiaj... Ehh.
Kiedy jedliśmy przyszedł Jacek. Odkąd zerwaliśmy prawie się nie widzieliśmy a rozmawialiśmy głównie przez radio.
-Cześć wam -powiedział masz dyżurny.
-No cześć. Wiesz co Jacku? Jesteśmy zaszczyceni tym ze postanowiłeś do nas nas dołączyć w trakcie spożywania posiłku. Tylko ze będziesz musiał jeść rękami, bo nie wziąłeś sobie talerza, a swojego na pewno ci nie dam -zażartował Mikołaj.
-Nie będę jadł z wami przykro mi. Odpuszczę sobie też przyjemność, jedzenia z twojego talerza, a to dlatego, ze mam dzisiaj taki zapiernicz na radiu ze nie wiem w co ręce wsadzić.
-No to mów, co chcesz
-Chciałem wam powiedzieć że przyszła jakaś babka złożyć zawiadomienie o zaginięciu.
-Kto jej zaginął? -postanowiłam się wtrącić.
-Chłopak. A tak w ogóle to powinnaś tyle jeść Ola? Zawsze taka chuda, zawsze tak sie odchudzała, nie chciała żadnych cukiereczków, babeczek, czekoladek.
-00 do 08 -radio Jacka wybawiło mnie od niewygodnej odpowiedzi.
-Ups przepraszam. Obowiązki wzywają. Potem pogadamy Olu, okej? 00 zgłasza się -ostatnie zdanie wypowiedział wstając i oddalając się od stołu.
-Za to ostatnie zdanie bym mu przyjebał -powiedział wyraźnie zdenerwowany Mikołaj.
-Co?
-No tak. W końcu nikt nie będzie obrażał mojej księżniczki -ostatnie zdanie powiedział z taką czułością, że ja myślałam ze się rozpłyne.
Resztę obiadu zjedliśmy w milczeniu. W końcu poszliśmy do pokoju przesłuchań. Na fotelu siedziała...

Pyt. 1. Kto przyszedł zgłosić zawiadomienie na komendę?

niedziela, 17 stycznia 2016

1.10 Ciąża Oli

Dwa tygodnie później.
Już od tygodnia chodzę do pracy. Pewnego dnia źle się poczułam i poprosiłam tatę o wolne. Całe przedpołudnie myślałam, o co mogło chodzić Aśce. Przecież nasze relacje aż do tej feralnej nocy były bardzo dobre. Nie miałam z nią prawie żadnego kontaktu. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała na SMS'y, maile. Tylko raz wysłała mi SMS: "zginiesz suko za mojego męża". Chyba tylko ja w tym całym cyrku nie wiedziałam o co chodzi. Nagle zrobiło mi się niedobrze i poszłam do łazienki zwymiotować. "Kurcze to już trzeci raz dzisiaj" pomyślałam sobie "może jednak wybiore sie do doktora". Jednak nie poszłam. Resztę dnia spędziłam czytając na przemian książkę i oglądając telewizję. Około osiemnastej przyszedł do mnie Mikołaj.
-Cześć kochanie -powiedział i pocałował mnie. -Co ty taka blada?
-A chora jestem. Nie powinieneś przychodzić. Jeszcze się zarazisz.
-Oj nie martw się.
Nagle zaczął mnie coraz namiętniej całować. W końcu rozpiął mi bluzkę, sobie spodnie i wiadomo co się dalej działo.
-Zostajesz na noc - powiedziałam po wszystkim.
-A mam inne wyjście?
-No nie -uśmiechnęłam się. -A może jesteś głodny? Zostały mi jeszcze schabowe.
-Ale ty mnie dokarmiasz, będę gruby.
-Gdzie tam gruby, właśnie aż za chudy jesteś, powinnam cię dokarmiać.
-To tobie przydało by się więcej jeść.
-No dobrze, jedz nie gadaj, ja już jadł... -nie dokończyłam bo po tych słowach pobiegłam do łazienki zwymiotować.
-Kochanie wszystko dobrze? -krzyknął Mikołaj.
-Tak, zaraz wyjdę.
Zwymiotowałam a po chwili postanowiłam zrobić test ciążowy. Skąd miałam testy? Jak jeszcze byłam z Jackiem, to bałam się ze wpadliśmy, ale zrobiłam dwa testy, obydwa wyszły negatywnie i został mi jeszcze jeden. Ręce mi się tak trzesły, jak podczas matury z matematyki. Pozytywny. O nie.
Powoli wyszłam z łazienki. Zobaczyłam ze Mikołaj stoi przy drzwiach.
-Oluś co się stało? Tak szybko wybiegłaś z pokoju.
-Będziesz ojcem, gratuluję -powiedziałam i podałam mu test ciążowy.

*Mikołaj
Byłem trochę zaskoczony wyznaniem Oli. No dobra bardzo. Okej przyznaje się zdębiałem, stałem zupełnie bez słowa i to był błąd.

*Ola
Mikołaj nic się nie odzywał.
-No co tak stoisz? Powiedz coś. Pewnie nie cieszysz ze zostaniesz ojcem? Zostawisz mnie?
Wciąż nic nie mówił.
-Wiedziałam, wszyscy faceci tacy są. Wynoś się z mojego mieszkania, nie chce cię na oczy widzieć! -płakałam.
-Olu, spójrz mi w oczy -uh rychło w czas odzyskał mowę. -Ja Cię kocham rozumiesz? I tak samo kocham tego małego człowieka, który rozwija się w twoim brzuchu. I choćbym miał wstawać w środku nocy do dziecka, zmieniać mu pieluchy, gotować obiadki, to i tak będę kochać go i ciebie. A nie odzywałem się bo byłem zaskoczony.
Otarłam łzy.
-Skąd wiesz ze to będzie chłopczyk? -zapytałam się.
-Męska intuicja. A poza tym mam już dwie córki to przydałby się teraz syn. Pamiętasz jak kiedyś na patrolu powiedziałaś że mam już dwie córki i muszę dalej próbować? I właśnie teraz spróbuję mieć męskiego potomka.
-Kochanie, pójdziemy jeszcze na lody? Proszę.
-Hmmm, nie wiem czy lodziarnie są otwarte -spojrzał na zegarek. - Nooo na starym mieście powinny być jeszcze jakieś czynne.
*W trakcie drogi do lodziarni.
-Kochanie, a może powiemy twojemu ojcu o naszym związku i o twojej ciąży?
-No nie wiem czy to dobry pomysł. Może powiemy mu jak już będzie brzuch widać? -zaproponowałam.
-Kiedy wracasz do pracy? -zapytał się.
-Jak będę się dobrze czuła to nawet jutro a co?
-To jak wrócisz do pracy to mu powiemy.
-Mikołaj, ale ty przecież doskonale wiesz, jaki to mój ojciec jest narwany na moje wszystkie związki. Pamiętasz jaką szopkę odstawił jak byłam z Jackiem?
-Nooo pamiętam. Ale teraz jesteś ze mną i do tego będziemy mieć razem dziecko. Mówię ci, jak ja powiedziałem swojemu ojcu, że będę mieć dziecko, Dominikę, to się do mnie miesiąc nie odzywał, a tym bardziej jak powiedziałem ze będę mieć je z Kamilą. Nigdy za sobą nie przepadali.
-Ale akurat ciebie to mój tata bardzo lubi.
-Ooo patrz lodziarnia. Kto ostatni ten frajer -i tyle go widziałam.
Przybiegłam kiedy miał już w ręce dwa lody: jednego bakaliowego, dla mnie i jednego śmietankowego, dla siebie.
-Nie powinieneś mnie tak męczyć. Wiesz że jestem w ciąży.
-W ciąży odrobina ruchu nigdy nie robina ruchu nigdy nie zaszkodzi.
-Dobra ty Mikołaj już się tak nie wymądrzaj tylko jedz tego loda. Uważaj kapie ci!
Żartowaliśmy i śmieliśmy się do samego domu.