Dwa tygodnie później.
Już od tygodnia chodzę do pracy. Pewnego dnia źle się poczułam i poprosiłam tatę o wolne. Całe przedpołudnie myślałam, o co mogło chodzić Aśce. Przecież nasze relacje aż do tej feralnej nocy były bardzo dobre. Nie miałam z nią prawie żadnego kontaktu. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała na SMS'y, maile. Tylko raz wysłała mi SMS: "zginiesz suko za mojego męża". Chyba tylko ja w tym całym cyrku nie wiedziałam o co chodzi. Nagle zrobiło mi się niedobrze i poszłam do łazienki zwymiotować. "Kurcze to już trzeci raz dzisiaj" pomyślałam sobie "może jednak wybiore sie do doktora". Jednak nie poszłam. Resztę dnia spędziłam czytając na przemian książkę i oglądając telewizję. Około osiemnastej przyszedł do mnie Mikołaj.
-Cześć kochanie -powiedział i pocałował mnie. -Co ty taka blada?
-A chora jestem. Nie powinieneś przychodzić. Jeszcze się zarazisz.
-Oj nie martw się.
Nagle zaczął mnie coraz namiętniej całować. W końcu rozpiął mi bluzkę, sobie spodnie i wiadomo co się dalej działo.
-Zostajesz na noc - powiedziałam po wszystkim.
-A mam inne wyjście?
-No nie -uśmiechnęłam się. -A może jesteś głodny? Zostały mi jeszcze schabowe.
-Ale ty mnie dokarmiasz, będę gruby.
-Gdzie tam gruby, właśnie aż za chudy jesteś, powinnam cię dokarmiać.
-To tobie przydało by się więcej jeść.
-No dobrze, jedz nie gadaj, ja już jadł... -nie dokończyłam bo po tych słowach pobiegłam do łazienki zwymiotować.
-Kochanie wszystko dobrze? -krzyknął Mikołaj.
-Tak, zaraz wyjdę.
Zwymiotowałam a po chwili postanowiłam zrobić test ciążowy. Skąd miałam testy? Jak jeszcze byłam z Jackiem, to bałam się ze wpadliśmy, ale zrobiłam dwa testy, obydwa wyszły negatywnie i został mi jeszcze jeden. Ręce mi się tak trzesły, jak podczas matury z matematyki. Pozytywny. O nie.
Powoli wyszłam z łazienki. Zobaczyłam ze Mikołaj stoi przy drzwiach.
-Oluś co się stało? Tak szybko wybiegłaś z pokoju.
-Będziesz ojcem, gratuluję -powiedziałam i podałam mu test ciążowy.
*Mikołaj
Byłem trochę zaskoczony wyznaniem Oli. No dobra bardzo. Okej przyznaje się zdębiałem, stałem zupełnie bez słowa i to był błąd.
*Ola
Mikołaj nic się nie odzywał.
-No co tak stoisz? Powiedz coś. Pewnie nie cieszysz ze zostaniesz ojcem? Zostawisz mnie?
Wciąż nic nie mówił.
-Wiedziałam, wszyscy faceci tacy są. Wynoś się z mojego mieszkania, nie chce cię na oczy widzieć! -płakałam.
-Olu, spójrz mi w oczy -uh rychło w czas odzyskał mowę. -Ja Cię kocham rozumiesz? I tak samo kocham tego małego człowieka, który rozwija się w twoim brzuchu. I choćbym miał wstawać w środku nocy do dziecka, zmieniać mu pieluchy, gotować obiadki, to i tak będę kochać go i ciebie. A nie odzywałem się bo byłem zaskoczony.
Otarłam łzy.
-Skąd wiesz ze to będzie chłopczyk? -zapytałam się.
-Męska intuicja. A poza tym mam już dwie córki to przydałby się teraz syn. Pamiętasz jak kiedyś na patrolu powiedziałaś że mam już dwie córki i muszę dalej próbować? I właśnie teraz spróbuję mieć męskiego potomka.
-Kochanie, pójdziemy jeszcze na lody? Proszę.
-Hmmm, nie wiem czy lodziarnie są otwarte -spojrzał na zegarek. - Nooo na starym mieście powinny być jeszcze jakieś czynne.
*W trakcie drogi do lodziarni.
-Kochanie, a może powiemy twojemu ojcu o naszym związku i o twojej ciąży?
-No nie wiem czy to dobry pomysł. Może powiemy mu jak już będzie brzuch widać? -zaproponowałam.
-Kiedy wracasz do pracy? -zapytał się.
-Jak będę się dobrze czuła to nawet jutro a co?
-To jak wrócisz do pracy to mu powiemy.
-Mikołaj, ale ty przecież doskonale wiesz, jaki to mój ojciec jest narwany na moje wszystkie związki. Pamiętasz jaką szopkę odstawił jak byłam z Jackiem?
-Nooo pamiętam. Ale teraz jesteś ze mną i do tego będziemy mieć razem dziecko. Mówię ci, jak ja powiedziałem swojemu ojcu, że będę mieć dziecko, Dominikę, to się do mnie miesiąc nie odzywał, a tym bardziej jak powiedziałem ze będę mieć je z Kamilą. Nigdy za sobą nie przepadali.
-Ale akurat ciebie to mój tata bardzo lubi.
-Ooo patrz lodziarnia. Kto ostatni ten frajer -i tyle go widziałam.
Przybiegłam kiedy miał już w ręce dwa lody: jednego bakaliowego, dla mnie i jednego śmietankowego, dla siebie.
-Nie powinieneś mnie tak męczyć. Wiesz że jestem w ciąży.
-W ciąży odrobina ruchu nigdy nie robina ruchu nigdy nie zaszkodzi.
-Dobra ty Mikołaj już się tak nie wymądrzaj tylko jedz tego loda. Uważaj kapie ci!
Żartowaliśmy i śmieliśmy się do samego domu.
Świetne, tak samo jak miniaturka :)
OdpowiedzUsuńOjj dziękuję ;)
UsuńOjj dziękuję ;)
UsuńOpowi genialne. Chociaż (sama wiesz) Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Tak tak wiem
UsuńDziękuję i ja także pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńopowiadanie genialnie. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńDziękuję i ja także pozdrawiam.
UsuńDziękuję i ja także pozdrawiam.
UsuńOpowiadanie cudowne . Czekam na next .Zapraszam do mnie . Pozdrawiam i życzę weny Ela
OdpowiedzUsuńOoo dziękuję :)
Usuń