Na samym początku chciałabym wyjaśnić i przeprosić za ten brak opowiadań w ostatnim czasie. Nie będę kłamać złapałam ostatnio takiego lenia że... na dodatek te problemy narastaja. Ale mam nadzieję ze będzie dużo komentarzy które zachęcą mnie do dalszego pisania :) Więc bez zbędnego gadania, zapraszam do opowiadania.
Następnego dnia, tata wezwał mnie do siebie do gabinetu. Nie wiedziałam o co w ogóle chodzi, ale wkrótce miałam się dowiedzieć.
-Wejść! -krzyknął komendant, po moim zapukaniu.
-Cześć tato, wzywałeś mnie?
-Tak pewnie siadaj.
Usiadłam.
-O co chodzi? -zapytałam.
-Powiem prosto z mostu. Jesteś z Mikołajem?
-Dobra, nie będę zmyślać. Prędzej czy później to i tak się wyda.
-Czyli jednak łączy cię z twoim dowódcą, coś więcej niż tylko przyjaźń?
-Tak tato jesteśmy parą, ale...
-Słuchaj Ola dostałem dzisiaj do skrzynki anonimowy list. Może chciałabyś go przeczytać?
'Uważaj na Białacha i swoją córkę. Kręcą coś ze sobą.' Tak brzmiała tresc anonimu.
-I jak ty się do tego odniesiesz?
-Tato ja...
-Słuchaj Ola, romanse, szczególnie w takiej pracy jaką my mamy, nie są zbytnio pożądane. Chcesz mieć na głowie BSW? -nic nie odpowiedziałam. -No tak myślałem. Więc jeśli nie chcesz wpędzić w kłopoty starego ojca, to proszę zerwij z Mikołajem.
-Tak tato, ale ja nie mogę z nim zerwać. Kocham go, a poza tym jestem z nim w ciąży -ostatnie słowo wypowiedziałam prawie niedosłyszalnym szeptem.
-Coooo? Jeszcze na dodatek jesteś w ciąży? -tato złapał się za głowę. -Proszę cię Olu wyjdź muszę to wszystko przemyśleć.
Po prostu wstałam i wyszłam. Nic wielkiego.
Pięć minut później, w radiowozie.
-I co tam chciał stary?
-Pytał się o mój związek z tobą.
-Kto mu powiedział??
-Dostał jakiś anonim.
-Jaki anonim?
-Nie wiem -Mikołaj spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. -No pisało w nim: "Uważaj na swoją córkę i Białacha. Kręcą coś ze sobą".
-A co stary powiedział?
-00 do 05 -odezwał się przez radio Jacek.
-Uh, no to sobie pogadaliśmy. 05 zgłasza się.
-Jedzcie na ulicę Konwaliową 15/120 podobno doszło tam do kradzieży znacznej kwoty pieniężnej.
-Tylko mam nadzieję że to nie będzie dziesięć złotych -zażartował Mikołaj.
-Nie, podobno to kilka tysięcy. Sprawdźcie to.
Po przyjeździe na miejsce okazało się że babka tą kasę zgubiła i chwilę później okazało się gdzie: leżała za kanapą. Ia nie wiem co ci ludzie mają w głowach: gubią pieniądze a potem myślą ze co? Ze im znajdziemy?
Ogólnie było to pierwsze i ostatnie zgłoszenie do przerwy. Równo o godzinie 14:00 zjechaliśmy na bazę i poszliśmy do naszej stołówki zakładowej. Przywitała nas jak zwykle uśmiechnięta Pani Zosia. Chwilę później zamówiliśmy i zjedliśmy posiłek: Mikołaj trochę ziemniaków, surówkę i małego kotleta mielonego, a ja trzy pyzy z mięsem, pół talerza ziemniaków, wielki schabowy i na końcu pół gara surówki.
-Olu nie za dużo trochę tego jedzenia?
-Mikołaj nie zapominaj, że czy chcę, czy nie muszę jeść teraz za dwojga.
-Aaa no tak. Bo wiesz: zwykle tak mało jadłaś a dzisiaj... Ehh.
Kiedy jedliśmy przyszedł Jacek. Odkąd zerwaliśmy prawie się nie widzieliśmy a rozmawialiśmy głównie przez radio.
-Cześć wam -powiedział masz dyżurny.
-No cześć. Wiesz co Jacku? Jesteśmy zaszczyceni tym ze postanowiłeś do nas nas dołączyć w trakcie spożywania posiłku. Tylko ze będziesz musiał jeść rękami, bo nie wziąłeś sobie talerza, a swojego na pewno ci nie dam -zażartował Mikołaj.
-Nie będę jadł z wami przykro mi. Odpuszczę sobie też przyjemność, jedzenia z twojego talerza, a to dlatego, ze mam dzisiaj taki zapiernicz na radiu ze nie wiem w co ręce wsadzić.
-No to mów, co chcesz
-Chciałem wam powiedzieć że przyszła jakaś babka złożyć zawiadomienie o zaginięciu.
-Kto jej zaginął? -postanowiłam się wtrącić.
-Chłopak. A tak w ogóle to powinnaś tyle jeść Ola? Zawsze taka chuda, zawsze tak sie odchudzała, nie chciała żadnych cukiereczków, babeczek, czekoladek.
-00 do 08 -radio Jacka wybawiło mnie od niewygodnej odpowiedzi.
-Ups przepraszam. Obowiązki wzywają. Potem pogadamy Olu, okej? 00 zgłasza się -ostatnie zdanie wypowiedział wstając i oddalając się od stołu.
-Za to ostatnie zdanie bym mu przyjebał -powiedział wyraźnie zdenerwowany Mikołaj.
-Co?
-No tak. W końcu nikt nie będzie obrażał mojej księżniczki -ostatnie zdanie powiedział z taką czułością, że ja myślałam ze się rozpłyne.
Resztę obiadu zjedliśmy w milczeniu. W końcu poszliśmy do pokoju przesłuchań. Na fotelu siedziała...
Pyt. 1. Kto przyszedł zgłosić zawiadomienie na komendę?
Super opowi. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Dziękuję :) ja także pozdrawiam
UsuńDziękuję :) ja także pozdrawiam
Usuń