Wstałam i spojrzałam na zegarek. 6:30. "Kogo niesie o tej porze" zastanawiałam się ubierając szlafrok. Otworzyłam drzwi. Za nimi stał Mikołaj.
-O hej -powiedziałam.
-No cześć. A ty co młoda? Nie cieszysz się z odwiedzin wujka Mikołaja?
-Nie ,no co ty. Po prostu jestem zaskoczona twoją wizytą -odparłam.- Nie sądziłam ze aspirant Białach pofatyguje się przez pół miasta ,i to jeszcze o takiej godzinie, żeby pogadać.
-A może nie rozmawiajmy w progu? To tak troche niegrzecznie.
-Przepraszam Cię Mikołaj. Oczywiście wchodź, wchodź.
Zaprosiłam Mikołaja do środka i zrobiłam mu kubek gorącej kawy.
-Taką jaką lubisz- uśmiechnełam się.
-Dziękuję. Widzę ze pamiętałaś?
-No wiesz. O szczegółach się nie zapomina. Podobno dużo szybciej zapomina się o ważnych sprawach takich jak urodziny, imieniny.
-No tak w sumie. Czekaj sprawdzę kto ma dzisiaj imieniny.
Białach podszedł do kalendarza.
-Hmmm Aldona, Remigiusz, Józef. Znasz jakąś Aldone, Remigiusza lub Józefa? Bo ja nie za bardzo.
-Ja też nie.
-No właśnie.
-Pij lepiej kawę bo ci wystygnie - powiedziałam.
Gadaliśmy jeszcze z pół godziny o różnych głupotach kiedy w końcu powiedziałam:
-No aspirancie. Pora na służbę. Chyba nie chcesz się spóźnić, nie? A poza tym muszę się jeszcze ubrać, wziąć prysznic.
-No nie. A może podwioze cie do pracy?
-No okej. Ale jak wrócę?- spytałam się Mikołaja.
-Też cie zawiozę.
-To będę ci chyba musiała oddać za paliwo?
-Nie ,no co ty. Przewózka też jest darmowa- uśmiechnął się Białach.
Odwzajemniłam uśmiech. Poszłam do łazienki wziąść szybki prysznic i ubrać się. W łazience zaczęłam myśleć o Nowaku. Trochę żal mi się go zrobiło. Ale to chyba lepsze niż zerwanie przez Facebook które dużo nastolatków teraz praktykuje nie? Potem zaczęłam myśleć o mnie i o Mikołaju. Tak podobał mi się. I to już na naszym pierwszym patrolu zwróciłam na niego uwagę. Taki silny, męski, przystojny. Jednak mimo że znamy się już rok nie potrafię do niego zagadać. Mieszkaliśmy nawet przez pewien czas u mnie i myślałam ze może wtedy coś zaiskrzy. Ale nie mogłam się przemóc. Mikołaj wtedy jeszcze był żonaty. Co prawda jego żona wyrzuciła go z domu absolutnie bez żadnych środków do życia ,ale mimo to wciąż był żonaty. Potem zaczęłam spotykać się z Szymonem Napierskim. Później Mikołaj poszedł na wylicytowaną randke z Emilką. A dwa miesiące później zaczęłam się spotykać z Jackiem do którego nic nie czułam.
W końcu spłukałam cały szampon z moich ciemnych, krótkich włosów, co nie było zbyt długim procesem, i postanowiłam że już będę powoli wychodzić, bo nie wiem ile ja w tej łazience siedziałam. Spojrzałam na pralkę. Kurczę zapomniałam ubrań. Ręcznika także nie miałam. Jednak jakoś musiałam przedostać się do pokoju po jakiekolwiek ciuchy. Mikołaja przecież nie zawołam bo on tak zna na modzie i najnowszych trędach, jak kura na dzierganiu swetrów. Jednak postanowiłam zaryzykować.
-Mikołaj!- krzyknęłam.
-Co się stało Oluniu?
-Przyniesiesz mi jakieś ciuchy czy ręcznik?
-A po co ci?- słychać było ze Mikołaj odwlekał tą chwilę jak tylko mógł.
-Bo zapomniałam.
-Jak dla mnie to możesz pójść nawet tak, mnie to nie przeszkadza-zaśmiał się Białach.
-No proszę cię Mikołaj.
-Tylko powiedz mi co z tego będe miał.
-Hmmm, ładny uśmiech od Pani posterunkowej?
-No dobrze, zgadzam się. To gdzie masz te ręczniki?
-Tam w pokoju jest komoda, tam masz taką szuflade to tam powinny być.
-Akcja ratowania Oli.
-Bardzo śmieszne.
Nie wiedziałam do końca czemu nie wzięłam tych nieszczęsnych ubrań/ręcznika. Po prostu Mikołaj tak mnie zagadał ze zapomniałam o Bożym świecie. Zastanowiłam się też nad słowami Białacha. "Możesz pójść nawet tak, mnie to nie przeszkadza". W końcu jednak postanowiłam się ubrać i nie myśleć o tym bo na takich przemyśleniach to mogę spędzić cały dzień, i jeszcze kawałek nocy. Pojechaliśmy w końcu na fabrykę. Służba minęła nam dość ciężko. Akurat o 17:00 kiedy mieliśmy już kończyć pracę przyszedł na komendę jakiś facet, chciał złożyć zawiadomienie o gwałt. Wcześniej było parę spraw: jedno o pobicie, drugie o kradzież. I w ten sposób siedzieliśmy do 22 wypełniać raporty. W końcu zdaliśmy broń i wyszliśmy z komisariatu. Czekał tam na mnie...
Pyt.1. Kto czekał na Aleksandrę?
Jacek na bank. Opowiadanko jest świetne. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Podpowiem ci że to nie Jacek :)
UsuńAle dziękuje i też pozdrawiam
Opowiadanie świetne, dopiero znalazłam twojego bloga i przeczytałam wszystko . Pozdrawiam i życzę weny Ela .
OdpowiedzUsuńDziękuję i też pozdrawiam :)
Usuń